GN 41/2024 Archiwum

Piórem jak cepem, czyli kultowe gawędy z „Gościa”

Z okazji urodzin „Gościa Niedzielnego” (9 września 1923 r. ukazał się pierwszy numer GN) przypominamy kultową serię felietonów. Przed wojną to właśnie od tych tekstów wielu czytelników rozpoczynało lekturę naszego tygodnika.

Okropne czasy przeżywo tereźniejsze pokolynie!

Nic, jeny o wojnach ludzie godają i wojny cięgiem sie kajś prowadzi, w Ameryce (Boliwja i Paragwaj), w Azyji (Chiny) a pomału i w Afryce (Abesynja i Włochy). W inkszych krajach, osobliwie zaś w naszyj staryj Europie rodacy sami sie między sobą katrupią, jak to niedowno tymu było w Austryji, Hiszpaniji a potym w Grecyi. Czamu sie to ludzie nie mogą zgodzić? Kiby pamiętali i do serca se wzięli słowa Zbawiciela „Pokój wam!”, jakiemi według Ewangelji św. z ostatnij niedzieli Chrystus Zmartwychwstały powitoł uczniów swoich, toby nie było takigo zgorszynio, wojen i bjydy na świecie. Ale cóż — są wszędy i wdycki ludzie, kierzy nie chcą pokoju, a czym wyżyj są postawieni i czem większo moc mają, tym mynij im sie tyn pokój podobo, bo chcieliby dojść jeszcze wyżyj, a w pokoju, to jest po sprawiedliwości, tego zrobić nie poradzą. Skiż tego to tak nie cierpią Kościoła katolickiego, bo pokój ludziom głosi, skiż tego to tak katolików w Rusyji, Meksyku i inkszych krajach, jak terazki naprzykłod pod Niemcym prześladują, bo myślą, że jak zburzą Kościół i cały noród na strona bezbożników przyciągną, prędzyj z takim bezbożnym norodym bydą mógli ciągnąć na wojny, aby i kajindzij pokój burzyć. Nojlepij widzymy to terazki u Niemców. Nojwyżsi ich przywódcy wynokwjyli jakoś nowo wiara pogańsko, kiera nie uznaje Chrystusa Pana, ani zbawienio wiecznego, ani żodnego inkszego ważnego przykozanio, nie uznaje równości wszystkich ludzi i ras, jeno jedna rasa niemiecko, że Niemcy są norodem wybranym i że jest jedyn jeno Bóg (abo prędzyj bożek), to jest Bóg niemiecki. W Niemcach jest już bezmała jak w Meksyku, bo po roztomaitych heresztach zawarto już poraset księży, zabroniono roztomaite organizacje katolickie i zakozano drukować katolickie gazety. I czym bardzyj w Niemcach szerzy sie niedowiarstwo, tym więcyj tyż tam o wojnie godają, na wojna sie sposobią i przez to cołki świat niepokoją. Nie byda sie ta więcyj o tym rozpisowoł, bo wszyjscy możno z gazet wjycie, jak rzecy te stoją. Jedna rzec jednak w związku z tym musza podkryślić, a to ta, iże czym więcyj w Niemcach ludzie wyrzykają się wszechmocnego Boga niebieskiego, tym więcyj, taksamo jak poganie, w boga ziemskiego wierzą i mu bosko cześć oddają. Takim bogiem był u Rzymian za czasów Chrystusa kożdy cysorz rzymski, naprzykłod Neron, tyn sławny prześladowca chrześcijan, w niedownych zaś czasach w Chinach był takim bogiem tyż cysorz a w Japonii do terazka jest każdorazowy cysorz Mikado.

W Niemcach takim bogiem pomału staje sie Hitler. Nie wierzycie? Tóż przeczytejcie se jako gazeta codzienno z ostatnij niedziele! W telegramie z Berlina pod datą 27 kwietnia donosi tam Polska Agencja Telegraficzna, iże w Berlinie odbyło sie wielgie zebranie zwolenników nowopogańskij wiary niemieckij, i że na tym wiecu jakiś profesór Hauer, jedyn z apostołów tyj nowyj wiary, pedzieć mioł dosłownie: „Bóg objawił się w postaci wodza narodu niemieckiego Hitlera, jak również w czynach jego”. Inkszemi słowami znaczy to, że Bóg wcielił sie w Hitlera, że przyjął jego postać, że zatem Hitler jest... bogiem! Daleko doprowdy dojść już musieli Niemcy, nawet ich profesorowie, jeżeli takie bzdury przed światem głosić i w takie blużnierstwa wierzyć mogą! Ale pado jakieś przysłowie, że kogo Bóg chce ukorać, tymu rozum odbjyro... Zato, na szczęście, Bóg ośwjyco i ku Sobie prowadzi inksze, mynij uparte norody.

We Francyji noprzykłod tyż przed 30 lotmi było prześladowanie Kościoła i dotąd jest tam rozdział między Kościołem i państwem, ale Francuzi od czasu, jak sie w ostatnich latach jednego po drugim pozbyli pomału wszystkich większych masonów, kierzy w regjyrunku i w państwie wielka moc mieli, nabjyrają coraz więcyj rozumu i zaś sie z papjyżym chcą pogodzić. Jeno patrzyć, jak bydzie podpisany Konkordat! Że to nie są żodne bery widać nojlepij stąd, iże w tych dniach zakończynie Roku Świętego odbyło sie nie w Rzymie, ale na rozkaz Ojca św. w Lourdes we Francyji, dokąd Ojciec św. posłał jako swego zastępcę nojwyższego godnością i władzą kardynała, swego sekretarza stanu, czyli niejako prezydenta ministrów abo kanclerza, Pacelli’ego. Tak to robota bezbożników w katolickij Francyji, kiero już od tela lot w swyj mocy mieli, w nic sie obróciła, i tak tyż sie stanie w inkszych krajach, w kierych sie roztopjyrzają masoni i inksi bezbożnicy, bo Kościół Chrystusowy stał, dotąd stoi i według Ewangełji św. po wszystkie czasy bydzie jak opoka, kieryj bramy piekielne nie zwyciężą.
Wasz Stach Kropiciel

„Gość Niedzielny”, nr 18/1935

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..