GN 47/2024 Archiwum

Tylko Solidarność

W dniu 26 września 1980 roku przeprowadziliśmy rozmowę z członkami Międzyzakładowej Komisji Robotniczej w Jastrzębiu-Zdroju, z jej przewodniczącym Jarosławem Sienkiewiczem na czele. Oto jej treść.

"Gość Niedzielny" (dalej GN): Konstytucyjny charakter niezależnych i samorządnych związków zawodowych stanowi podstawę prawną ich działalności jako obrońcy i repre-zentanta interesów pracowniczych w zakresie ich potrzeb materialnych, praw społecznych kulturalnych, a zarazem wytycza kierunki, formy i zakresy działalności. Czy nie obawia-cie się, że Związek, który reprezentujecie mo-że stać się platformą działalności politycznej prowadzonej przez różne ugrupowania poli-tyczne, a niezgodnej z podpisanymi na Wy-brzeżu i tu w Jastrzębiu porozumieniami?

Międzyzakładowa Komisja Robotnicza (da-lej MKR): Zarówno w czasie strajku, w fazie działalności naszej Komisji jak i w toku legalizowania naszej organizacji, która nosi nazwę Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność" z siedzibą w Gdańsku, a której stanowimy człon regionalny, działaliśmy i działać będziemy w ramach konstytucyjnych. Naszym podstawowym celem jest dobro robotnicze, a więc tym samym dobro wspólne wszystkich ludzi pracy w Polsce. Dlatego też nie chcemy pełnić „funkcji", ale działać w naszym Związku z upoważnienia załóg pracowniczych, o ile nas do tej roli wybiorą. Ruch nasz wywodzi się z mas robotniczych i zmierza do rozwiązywania nie tyle poszczególnych, nieraz bolesnych spraw, ale nabrzmiałych od dawna problemów wielkich skupisk ludzkich różnych branż i zawodów. Dlatego też, w świetle tylu poważnych problemów i czekających nas wszystkich zadań u załóg po prostu nie mają szans ludzie, których nazwać by można politykierami. Na naszym terenie nie było też w zasadzie poważnych prób działalności niezgodnej ze wspomnianymi porozumieniami. Co chcielibyśmy mocno podkreślić, to fakt, iż opieramy się na naszych doświadczeniach, własnych ekspertach, zaś porozumienie jastrzębskie z 3 września br. było w istocie dokumentem wypracowanym przez samych robotników.

GN: Na jakim etapie znajduje się sprawa tworzenia Niezależnego Samorządnego Zm iąz-ku Zawodowego w naszym województwie? .lai; wygladają struktury organizacyjne? Ilu akces do Waszego Związku?

MKR: Statut Związku „Solidarność", który wraz z innymi dokumentami złożony jest w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie celem rejestracji, a którego dopracowaliśmy się w wyniku rozmów i dyskusji stanowi ramy naszej działalności. Zgodnie z paragrafem 8 członkowie Związku zrzeszają się na zasadzie terytorialno-zawodowej, co znaczy, że podstawową organizacją związkową jest organizacja zakładowa zrzeszająca pracowników wszystkich zatrudnionych w danym zakładzie. Organizacja podstawowa tworzyć może niższe ogniwa, zaś pracownicy małych zakładów tworzyć mogą międzyzakładową organizację związkową. W ramach całego Związku, a więc na wszystkich szczeblach mogą działać sekcje zawodowe i branżowe. Trudno szczegółowo omawiać tu szerokie kompetencje władz związkowych na szczeblu organizacji zakładowej, regionalnej i ogólno-związkowej, sądzimy jednak, iż w tych ramach i strukturach statutowych można będzie skutecznie działać, co dotyczy danej organizacji i poszczególnego jej członka. Są to zresztą różne zakłady, niekiedy małe i zapomniane przez CRZZ. Nie możemy ich w naszym Związku zostawić na lodzie, bowiem reprezentować i bronić chcemy interesów wszystkich tych, którzy zgłaszają akces. Nasz Związek nazywa się „Solidarność", a to zobowiązuje.

GN: Czy dysponujecie już bliższymi danymi struktury zawodowej, wiekowej, środowiskowej Związku? Jaki jest procent członków partii i przedstawicieli dawnych rad zakładowych?

MKR: Ze zrozumiałych względów brak tych danych, ale generalnie struktura ta niewiele się zmieni, choć jednak przeważają ludzie młodzi, co zresztą odpowiada strukturze zatrudnienia na naszym terenie. Przyjmując akces do Związku nie prowadzimy z istoty rzeczy żadnych podziałów. Przyjmujemy ludzi uczciwych — wszystkich ludzi dobrej woli, a takich jest przeważająca część. Jesteśmy przeciwni tworzeniu jakichkolwiek różnic w korzystaniu z praw związkowych dla partyjnych czy bezpartyjnych. Należy powiedzieć i to, iż są przypadki zgłaszania się do naszego Związku całych załóg, wraz z Komitetem Zakładowym PZPR i dyrekcją.

GN: Jaki jest stosunek administracji ł władz lokalnych do Związku?

MKR: Bywa rozmaicie. Reakcje na tworzenie się i pierwsze kroki naszego Związku zależą od ludzi. Dla szeregu dyrekcji Związek nasz jest po prostu niewygodny. Wielu ludzi na różnych szczeblach władzy mających zbrukane ręce zaborem dobra społecznego, czy też znanych jako bezlitosnych „poganiaczy" robotników obawia się naszej działalności i przeszkadza jak może. Nie możemy tolerować, aby przeszkadzali nam nadal. Tam, gdzie była sprawna i sprawiedliwie funkcjonująca administracja, co niestety należało raczej do rzadkości, spotykamy się z pewną przychylnością. Niestety nadal spotykamy się z przykładami szykanowania ludzi, w niektórych zakładach trwa „akcja afiszy", której celem jest dezinformowanie ludzi i straszenie ich utratą wielu praw socjalnych w momencie przystąpienia do naszego Związku. Narastająca liczba członków Związku przekonuje o szkodliwości bezowocności takich — miejmy nadzieję. — Coraz mniej podejmowanych w przyszłości działań. My uważamy, iż przed wszystkimi stoją do spełnienia tak poważne zadania, iż lepiej skupić na nich uwagę. aniżeli jątrzyć i dezinformować załogi. Nadal utrudnia się nam dostęp do dokumentów zakładowych — zrozumiale poniekąd obawy ludzi o zbrukanych rękach, nie zawsze też możemy korzystać z zakładowych radiowęzłów, nie jesteśmy dopuszczani do centralnych programów radia i telewizji, brakuje nam maszyn do pisania, papieru, powielaczy, próbuje się także — na szczęście już rzadziej — cenzurować nasze wystąpienia przez administrację zakładową. Generalnie można powiedzieć, iż nie spotykamy się w zasadzie z pomocą — jak byśmy sobie tego życzyli — ze strony instytucji państwowych, choć przyznajemy, że władze centralne deklarują nam nadal wolę wypełnienia swych zobowiązań. Trzeba natomiast podziękować za, niejako ,prywatną" pomoc ludzi, pracujących nieraz na wysokich szczeblach administracji i resortu górnictwa. Ogólnie jednak stwierdzić trzeba, iż przede wszystkim radzimy sobie jednak sami, ale nie znaczy to wcale, iż czujemy się osamotnieni. Są z nami załogi robotnicze. 

GN: Czy w poszczególnych regionach województwach występowały różnice związane ze sposobem funkcjonowania Związku? 

MKR: Było nieco zamieszania wskutek pochopnego złożenia wniosku o rejestrację przez organizację związkową „Huty Katowice", później wycofanego. Należy to już do przeszłości. Obecnie wszystkim pragnącym rzetelnej pracy związków zawodowych jako organizacji autentycznie samorządnych i niezależnych winno zależeć na współpracy z nami. My poprzemy każdą słuszną dziedzinę działalności i inicjatywę niezależnie od kogo i skąd  pochodzi, o ile służy robotniczemu dobru. 
GN: Jak najogólniej sformułować można cele waszego Związku? 

MKR: Wypełniając nasze statutowe zadania, a zarazem spełniając nasze obywatelskie obowiązki chcemy nie tylko pełnić funkcje reprezentacji i obrony interesów pracowniczych, ale aktywnie współkształtować politykę gospodarcza i społeczną państwa, rozwijać podstawy działania społecznego, harmonizować działania zakładów pracy z interesami poszczególnego pracownika, szerzyć demokratyzm, koleżeńskość i solidarność. Chcemy być tym samym swoistym zaworem bezpieczeństwa, by przez właściwe funkcjonowanie życia społeczno-zawodowego, czego od dawna domaga się społeczeństwo, uniknąć tych błędów, które popełniono w niedawnej przeszłości. Nasza działalność musi być czynnikiem „popędzającym” i kontrolującym zarazem administrację, także przyspieszającym rozwój gospodarczy. Jest oczywiste chyba dla każdego, że gdyby kraj dysponował niezależnymi i samorządnymi związkami zawodowymi wyposażonymi w te uprawnienia i obowiązki, które mają one obecnie, to nie doszłoby do tak katastrofalnej sytuacji gospodarczej i społecznej w naszej Ojczyźnie. Nie zgodzilibyśmy się jako związkowcy na te praktyki, które doprowadziły do powstania tak ogromnych zadłużeń zagranicznych, do takiego marnotrawienia ciężkiej pracy Polaków. 

GN: Czy zmieniło się podejście władz wojewódzkich do waszego Związku? 

MKR: Zbyt to krótki okres, choć są pewne pozytywy. Chcielibyśmy wierzyć, że nastąpi pełna i zasadnicza zmiana na lepsze. Będzie to przecież we wspólnym interesię: jedyne słuszne działanie. 

GN: Jakie uprawnienia i obowiązki statutowe zadecydują o tym, iż Wasz Związek będzie mógł skutecznie bronić interesów ludzi pracy? 

MKR: Do tego, co powiedziano uprzednio, trzeba dodać chociażby zawieranie lub wypowiadanie układów pracy, podejmowanie konkretnych interwencji w razie konfliktu między pracodawcą a pracobiorcą, organizowanie i kierowanie akcjami protestacyjnymi załóg, w szczególności zaś proklamowanie strajku. Sądzimy, iż do tego środka odwołamy się w sytuacji ostatecznej, choć nie chcielibyśmy, by do tego doszło. Są ludzie, którym bardziej zależy na strajkach aniżeli samym robotnikom. By rozwiązywać skomplikowane problemy kraju, w tym i skutecznie przeciwdziałać powstaniu sytuacji, w której musięlibyśmy uciec się do strajku, musimy dysponować szerokimi możliwościami działania. 

GN: Co robią obecnie byli działacze i ludzie, którzy do niedawna jako „dołowi”, zajmowali się czynnościami nieprodukcyjnymi. choć pobierali pensje „dołowych”? 

MKR: Przeszli do pracy produkcyjnej. Na naszym terenie były ich setki, jeśli nie tysiące.

GN: Jak będzie kształtował się system władz Związku? Jak będziecie opłacani? Jakie gwarancje, nie tylko formalne przepisy, mają chronić Związek przed tym zbiurokratyzowaniem, które obserwowaliśmy w CRZZ? 

MKR: Rzeczywiście, gwarancja nie może być tylko przepis. Zacznijmy jednak od nich, bo mają one swą waga praktyczną. § 9 Statutu Związku „Solidarność” postanawia, iż wszystkie władze Związku pochodzą z wyborów, przy czym nie ogranicza się liczby kandydatów, głosuje się na poszczególnych kandydatów i to tajnie. Tę samą funkcję mają pełnić tylko przez dwie kolejne kadencje. Funkcji związkowych nie może pełnić osoba zajmująca kierownicze stanowisko w zakładzie pracy (statut wylicza tu liczne grono tych osób), ani osoba pełniąca funkcję kierowniczą w instancjach organizacji politycznych. Odwołanie członka władz związku następuje na takich samych zasadach jak wybór. Związek będzie posiadał małą liczbę etatów, zaś fundusze na ich pokrycie pochodzić będą ze składek członkowskich. Przed zbiurokratyzowaniem chronić nas będzie także obowiązek aktywnej działalności związkowej każdego członka oraz prawa do uzyskania rzetelnej informacji oraz współkształtowania Związku. 

GN: Które spośród postulatów załóg są obecnie najważniejsze? Co zrobiliście już? Czego nie udało się załatwić? Jakie macie trudności? 

MKR: Postulatów jest bardzo wiele. Będą one stopniowo załatwiane. Najważniejsze są w tej chwili sprawy płacowe. Największe trudności stwarza nam nadal problem dostępu do środków masowego przekazu. 

GN: Czy w trudnej pracy liczycie tylko na siębie? Skąd oczekujecie pomocy? 

MKR: Powtarzamy, że każda pomoc i rada służąca robotniczemu dobru jest przyjmowana, niezależnie skąd pochodzi. 

GN: Jaki jest Wasz stosunek do słusznych żądań ekonomicznych dla załóg, które w obecnej sytuacji nie mogą być spełnione? Czy nie obawiacie się, że odmawiając poparcia dla tych postulatów staniecie się niepopularni? 

MKR: Mówimy wprost, iż świat pracy nie żąda gwiazdek z nieba, ale tego minimum, które wszystkim robotnikom wyjęto z portfela. Nie upieramy się przy żądaniach nierealnych, lecz zarazem nie mamy wystarczających środków, by z naszą argumentacją trafić wszędzie i do wszystkich. Nie chcemy „taniej popularności” za cenę półprawd i niespełnionych obietnic. Nasi związkowcy rozumieją to doskonale. 

GN: Na terenie działania waszego Związku są ludzie z całej Polski. Czy strajki i obecne początki działalności związkowej przyczyniły się do rozbicia społeczności lokalnej czy odwrotnie? Prosimy o przykłady takich zjawisk. 

MKR: Strajki ludzi skonsolidowały i zjednoczyły. Solidarność, wzajemna życzliwość i pomoc były i są zjawiskami pocieszającymi, właśnie na tym terenie. Dawniej, kiedy dwóch górników przypadkowo na dole się potrąciło, wybuchały awantury i kłótnie — dziś się przepraszają. Nie widać także przejawów poczucia odrębności czy dzielnicowości, trudno byłoby usłyszeć epitety i uszczypliwości, którymi obrzucano się w przeszłości. 

GN: Stosunek części robotników do pracy był niewłaściwy. Czy strajki i obecna sytuacja nie utwierdziły tych negatywnych postaw? 

MKR: Na pewno ich nie utwierdziły, obserwuje się na przykład spadek nieuzasadnionej absencji, lecz są także zjawiska inne. Wiąże się to także z przedłużającym się stanem niepewności, narastaniem wątpliwości i przeciąganiem się na różnych szczeblach dyskusji nad sprawami, które można by często załatwić szybciej. W tym kontekście raz jeszcze chcielibyśmy wyrazić nadzieję, iż rychło zostaną nam stworzone lepsze możliwości szerszej działalności wśród załóg. 

GN: Co MKR chciałby przekazać czytelnikom „Gościa Niedzielnego”? 

MKR: Naszym związkowcom, a to przecież także czytelnicy Waszego pisma, chcielibyśmy przekazać nie tylko zwyczajowe pozdrowienia, a raczej prosić o cierpliwość, zaufanie, spokój i rozwagę. Życzylibyśmy sobie więcej informacji w „Gościu Niedzielnym” o naszym ruchu związkowym. 

GN: W czasie strajków Międzyzakładowy Komitet Strajkowy i strajkujący — w ogromnej większości przecież ludzie wierzący — zwracali się do Kościoła o religijno-moralne wsparcie. Czy wynikało to z faktu. że nie było nikogo innego, do którego można by się było zwrócić, czy też były inne powody? Czy wierzyliście w to religijno-moralne wsparcie? 

MKR: Robotnicy, komitety strajkowe od pierwszego dnia strajku wierzyli i nie zawiedli się. Wynika to ze stosunku robotnika do wiary, Kościoła, patriotyzmu — choć są to sprawy ważne i wymagające głębszej refleksji. Ale tytułem przykładu należy wspomnieć, że symbolem przywiązania do tych wartości było przywracanie posiadającego na kopalniach wielowiekowe tradycje kultu św. Barbary oraz uporczywe trwanie przy postulacie zagwarantowania wszystkich wolnych niedziel i świąt. W tych trudnych dniach Kościół udzielił wsparcia działając zarazem swym moralnym autorytetem w kierunku umacniania postaw służących wspólnemu dobru wszystkich, w tym przecież także niewierzących. 

GN: Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność" stawia sobie za zadadanie obronę podstawowych ogólnoludzkich wartości mających ze swej istoty wymiar ponadczasowy i ponadustrojowy. Można powiedzieć, że są one zbieżne z normami etyki katolickiej i nauki społecznej Kościoła. Czy krzyż, który zawisł w Waszym lokalu świadczy o tym, że MKR i reprezentowani przezeń ludzie są świadomi owej zbieżności? 

MKR: Krzyż zawisł obok godła państwowego i w tym zawiera się cała prawda. Krzyż jest symbolem protestu, walki o dobro, wiary w słuszność naszych idei oraz nadziei na lepszy los każdego z nas i naszej Ojczyzny.

GN: Dziękujemy za rozmowę i do zobaczenia. 
Rozmowę przeprowadził Henryk Wuttke
 

« 1 »