Chciałbym jeszcze wrócić do sprawy nieszczęsnej Ewy Kopacz. Piszę „nieszczęsnej”, bo żal było słuchać tego, co w ostatnich kilkunastu dniach mówiła pani minister. Co zabrała głos, tym było straszniej. Pierwszy przykład: „Aborcja, która odbywa się zgodnie z prawem, nie jest niczym złym”.
Tym razem muszę rozpocząć od podziękowania dla pani Katarzyny Wiśniewskiej z „Gazety Wyborczej”. Od jakiegoś czasu systematycznie, prawie co tydzień, robi „Gościowi Niedzielnemu” darmową promocję na łamach swojego dziennika.
Jestem chyba wyjątkowo ograniczonym facetem. Próbuję zrozumieć, i nie potrafię. W mojej wyobraźni też się to nie mieści. Widocznie też jest ograniczona. O co chodzi? Jeszcze raz w tym numerze wracamy do sprawy 14-letniej Agaty z Lublina.
W cieniu Euro 2008 rozegrały się na naszych oczach dwie dramatyczne historie. Ich bohaterkami są dwie Agaty - siatkarka Agata Mróz i nieznana z nazwiska czternastoletnia.
Na pierwszy rzut oka panowie w pióropuszach (patrz okładka) mogą wydawać się śmieszni. Pomyśli ktoś – dorośli ludzie, a bawią się jak dzieci.
Od samego początku Świątynia Opatrzności Bożej nie miała szczęścia, jakby Opatrzność Boża nad nią nie czuwała. Kamień węgielny wmurowano na terenie dzisiejszego Ogrodu Botanicznego w Warszawie 3 maja 1792 r., a więc 216 lat temu. Wtedy na kamieniu się skończyło.
O Chinach od wielu miesięcy jest coraz głośniej. Głównie za sprawą zbliżającej się olimpiady, a ostatnio także tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi.
Kiedy w 1795 r. dokonał się III rozbiór Polski, tylko niewielki procent poddanych Królestwa Polskiego zdawał sobie sprawę z tego, co się stało. Jak dowodzą historycy, tylko kilkaset tysięcy mieszkańców spośród kilkunastu milionów miało świadomość, że Polska utraciła niepodległość i wpadła w łapy trzech zaborczych państw.
Drugiego maja, w Dniu Flagi Narodowej, premier Donald Tusk wygłosił orędzie do narodu. Niektórzy utrzymywali, że było to tylko uroczyste przemówienie czy też przesłanie, gdyż orędzie zarezerwowane jest wyłącznie dla prezydenta.
Nie, to niemożliwe! Takie historie mogą się zdarzyć, ale tylko za siedmioma górami i za siedmioma rzekami, czyli nigdzie. Albo w filmowym horrorze. Zaręczam, że wielu Czytelników w ten właśnie sposób zareaguje na tekst pt. „Moja żona była opętana” na stronach 22-25.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.